czwartek, 8 marca 2012

Prolog.

          Siedziałem na mszy żałobnej. Ksiądz mówił coś o tym, jakim to Harry był wspaniałym mężczyzną. Mówił to wszystko z taką swobodnością, jakby go znał. To było przykre, gdyż w ogóle go nie znał. Właśnie odsłaniano trumnę w której leżał.
- Jeśli chcesz możemy wyjść... - powiedziała moja siostra.
- Nie, zostanę.. Dla Hazzy - powiedziałem.
Wtedy siedzący koło mnie Zayn opiekuńczo mnie przytulił. Nie patrzałem w stronę, gdzie leżał mój ukochany.
          Popatrzyłem na zegarek. Była dokładnie 10:10, zawsze gdy była podobna godzina Harry myślał życzenie, gdyż był przekonany, że życzenie się spełni. Postanowiłem tak zrobić i powiedziałem "Proszę,oddaj mi go"
          Msza właśnie się zakończyła. Wyszedłem jako ostatni. Rzuciłem jeszcze kwiatka, do pół otwartej trumny. Oczy zalały mi się łzami. Praktycznie wybiegłem z tego przeklętego miejsca. Szedłem szybkim krokiem. Potrąciłem kogoś, notatki z jego rąk rozsypały się.
- Przepraszam... - wymamrotałem i pomogłem nieznajomemu zbierać kartki. Był podobny do Harrego, mimo iż nie spoglądałem w jego tęczówki. Miał taką samą torbę, płaszcz, a nawet ręce mi go przypomniały. Dziwne uczucie.
- Harry.. - wymruczałem pod nosem, aby mnie nie usłyszał.


_______________
I jest prolog :D Co myślicie ? Zapowiada się ciekawie ? Może macie jakieś swoje przypuszczenia co mogłoby się wydarzyć dalej ? Proszę o komentarze :*.